15.02.2015

Sałatka z makaronem ryżowym, grzybami mun i tajską kolendrą - prosta i pyszna. Na dobry początek!

Witam Was wszystkich serdecznie na moim blogu, który chciałabym raczej nazywać przepiśnikiem. Internetowym, ale co prawda przepiśnikiem. Nie zakładam bloga po to, żeby chwalić się nie-wiadomo-jakimi umiejętnościami w zakresie sztuki kulinarnej (jestem amatorem przez duże A), nie po to, żeby łatwo zarobić (tak, niektórzy sądzą, że żeby zarobić wystarczy tylko założyć bloga) ani z innych egoistycznych pobudek. 

Chciałam przede wszystkim utworzyć zbiór sprawdzonych przepisów, zamiast mieć je w dziesiątkach książek, magazynów, notatników, pozakreślane kolorowymi flamastrami i z naniesionymi poprawkami. Tak, żebym w każdej chwili mogła tu wejść i szybko znaleźć wypróbowany już przepis zgodnie z moimi aktualnymi zachciankami. Przy okazji dzielę się nimi z Wami i otwieram się na wszelkie sugestie. Mam nadzieję, że w ten sposób będę mogła szlifować swoje umiejętności przyrządzania potraw i "spotkam" innych entuzjastów kuchni azjatyckiej. Także zapraszam do lektury!

Na pierwszy ogień idzie sałatka, a w zasadzie powinnam napisać "na pierwszy talerz". Ta sałatka może nam również zastąpić danie główne jeżeli podamy je od razu po przygotowaniu, kiedy jest jeszcze ciepła i w większej ilości, tak aby się nią łatwo nasycić. Mnie najbardziej podoba się w niej połączenie ciemnych grzybów w paskach z jasnym makaronem, co daje wrażenie dwukolorowego chińskiego "spaghetti".

Na przygotowanie 4-ech mniejszych porcji (albo 3-ech większych) potrzebowałam:

  • 100g makaronu ryżowego 5mm
  • 30g krojonych suszonych grzybów mun
  • 2 średniej wielkości marchewek
  • garść kolendry tajskiej (możecie użyć zwykłej kolendry, lecz jeżeli macie dostęp do tajskiej - nie wahajcie się, ma cudowny cytrusowy posmak)
  • 1 małej papryczki chili

Do przygotowania sosu użyłam:

  • 2 łyżeczek jasnego sosu sojowego
  • 2 łyżeczek oleju sezamowego
  • 3 łyżeczek octu ryżowego
  • 1 łyżeczki soli

Zabierzmy się zatem do pracy! Najpierw umyjcie grzyby, choć są paczkowane i suszone, warto je jeszcze raz opłukać przed użyciem. Nalejcie do dużej miski ciepłej wody i włóżcie do niej grzyby na 30 minut, żeby zyskały oryginalny wygląd i konsystencję. Mnie zawsze się bardzo podoba proces przemiany zasuszonych, poskręcanych grzybków w lśniące, jędrne wstążki.

Następnie posiekajcie marchew (oczywiście najpierw trzeba ją umyć i obrać) w grubsze plasterki (ja nadałam im też kształt kanciastych kwiatków). Kolendrę należy dokładnie opłukać i posiekać (używamy nie tylko liści, ale też łodygi, korzenie również są jadalne). W międzyczasie przygotowujemy sobie makaron ryżowy według wskazówek na opakowaniu (ja swój wrzuciłam do gotującej się wody na 5 minut, należy go potem odcedzić i szybko przepłukać zimną wodą).

Teraz zagotowujemy wodę. Odcedzone grzyby mieszamy z marchewką i wrzucamy do gotującej się wody na 2-3 minuty, tak żeby marchew lekko zmiękła. Następnie odsączamy i odstawiamy na chwilę.

Przyszła pora na przygotowanie "dressingu" do naszej sałatki. Łączymy ze sobą sos sojowy, olej sezamowy, ocet ryżowy i sól. Wlewamy do miski z grzybami i marchewką i mieszamy delikatnie rękoma. Następnie dodajemy makaron i znowu ręcznie łączymy go z grzybami. Na koniec należy również ręcznie połączyć sałatkę z posiekaną kolendrą.

Przekładamy porcje sałatek na talerze lub do miseczek i każdą z nich ozdabiamy kolendrą i papryczką chili pokrojoną w drobne plasterki.

I tak mam za sobą pierwszy przepis w moim azjatyckim przepiśniku. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wszystkim smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz